W sumie tego imagina powinnam zacząć pisać kilka dni temu, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Nie planowałam kilku-partowca, ale na jedną część zdawał mi się być trochę za długi. Dlatego wyjdą dwie (lub trzy, nie jestem jeszcze pewna) krótsze. W sumie, to uważam, że to jeden z moich gorszych imaginów, ale mimo wszystko czekam na wasze opinie.
Z racji, że to kilku-partowiec, kolejną część dodam... po pięciu komentarzach? ;)
IMAGIN DEDYKOWANY DLA
Ps. wybaczcie mi, że tak okropnie przedstawiłam {T.I} w imaginie, w następnej części będzie to uzasadnione. :3
IMAGIN DEDYKOWANY DLA
Ps. wybaczcie mi, że tak okropnie przedstawiłam {T.I} w imaginie, w następnej części będzie to uzasadnione. :3
***
Londyn...4 miesiące temu.
- Niall... W porządku, jedź. To twoja szansa, a ja nie pozwolę ci jej zmarnować.
Uśmiechnęłaś się do chłopaka, w sposób, jak najbardziej ufny i troskliwy, odsłaniając przy tym rząd śnieżnobiałych zębów.
- Ale, {T.I}, nie wiesz, co to może oznaczać, dla nas. Naszego związku. Trasa będzie po drugiej stronie świata, poza tym trwa 5 miesięcy...

Będziesz za nim tęskniła... ba! jeszcze nie wyjechał, a ty już tęsknisz. Wiesz, że będzie ci brakować jego uścisków, pocałunków, słów, w których mówi, jak jesteś dla niego piękna, idealna i że nie zasługuje na ciebie... jego żartów, które bawiły cię nawet, gdy byłaś w najgorszym humorze.
Był kochany, dlatego właśnie nie potrafiłaś zniszczyć jego szansy na wielką sławę i karierę. Dopiero co zakończył się X-Factor. One Direction co prawda nie wygrało, ale mimo to i tak dostali propozycję trasy po Ameryce Północnej. To był ich czas, szansa na spełnienie marzeń. Wreszcie świat mógł się o nich dowiedzieć. Za nic w świecie nie pozwoliłabyś im tego zmarnować.
- 5 miesięcy, podczas których nic się nie zmieni - dokończyłaś za niego. - Obiecujesz?
- Obiecuję, {T.I} - szepnął, składając na twoich rumianych wargach czuły pocałunek, a wewnętrzną stroną dłoni dotknął policzek, jakby chciał szczegółowo zapamiętać jego kształt.
Nowy Jork... teraz
- Dziękujemy Nowy Jorku! Jesteście wspaniali! - krzyknął Harry, w momencie, gdy chłopcy skończyli śpiewać "One Thing" - ostatnią już piosenkę tego wieczoru.
Po skończonym koncercie One Direction wreszcie mieli kilkudniową przerwę w trasie i jednogłośnie postanowili spędzić ten czas właśnie w NYC. Najbardziej z tego zadowolony był Niall. Nie dlatego, że - ku zdziwieniu chłopców - była tu olbrzymia ilość wszelakich restauracji i barów, gdzie serwowali wiele urozmaiconych dań (choć co prawda, z tego Horan również był zadowolony). Cieszył się, bo kilka tygodni temu dostał e-maila od Ciebie, w którym poinformowałaś go, że właśnie jesteś w Nowym Jorku, gdzie pracujesz jako tancerka. Gdyż uwielbiałaś taniec, a teraz oboje mogliście spełniać swoje marzenia.
Chłopcy z zespołu nie byli zadowoleni, że Niall był tak podekscytowany spotkaniem z Tobą. Jednak gdy on dopytywał się ich o co chodzi, ci zaś nagle zmieniali temat.
- Jesteś pewien, że chcesz się z nią spotkać, Horan? - upewnił się chyba po raz setny Harry - Ostatni raz pisałeś z nią 4 tygodnie temu. Skąd wiesz, że nadal tu jest?
- Wiem to, jasne?! Gdyby stąd wyjechała, napisałaby a poz...
- Powinieneś dać sobie z nią spokój... - marudził Zayn, przyrywając mu jednocześnie w połowie zdania - przez te 3 miesiące poznałeś tyle genialnych dziewczyn... Amy, Demi. Pamiętasz? A ty nic, tylko i tak wciąż paplasz o {T.I}
Blondyn zacisnął pięść i silnie zagryzł wargę. Nie chciał kolejnej kłótni. Na nic by się ona nie zdała, bo ani on, ani chłopcy nie zmienią, na ten temat zdania.
- Może się pan zatrzymać? - zwrócił się do szofera, a gdy ten zjechał czarną limuzyną na pobocze, wyszedł z auta.
- Potatoo... Daj spokój! - zawołał Harry, ale on nie słuchał.
Zamknął drzwi, lecz zanim to nastąpiło, z wnętrza samochodu usłyszał podniesioną wymianę zdań przyjaciół.
- Widzisz co narobiłeś?!
- Genialnie!!
- Musiałeś znów mu przypominać?! Teraz na pewno dowie się o...
O czym? - spytał sam siebie w myślach, lecz nie dane mu było uzyskać odpowiedź na swoje pytanie, gdyż limuzyna już odjechała.
Chłopak wzruszył ramionami, uznając, że cokolwiek by to nie było, prawdę pozna wcześniej czy później. Ruszył więc przed siebie. Ujrzawszy nieopodal kwiaciarnię wszedł do środka i zakupił bukiet róż o kolorze dojrzałej brzoskwini, który tak uwielbiałaś. Przy okazji dowiedział się, gdzie znajduję się hotel w którym pomieszkiwałaś na czas, twojej pracy w owym mieście. A usłyszawszy, iż znajduje się on zaledwie kilka przecznic dalej niezwłocznie ruszył w jego kierunku. Po kilkunastu minutach był już na miejscu.
Podszedł do kobiety będącej akurat w recepcji. Wyglądała dość przyjaźnie, więc miał nadzieje, że powie mu, jaki numer ma twój pokój.
Spytał, lecz początkowo nie uzyskał odpowiedzi. Kobieta zdawała się być nie ugięta. Po jakimś czasie jednak dała za wygraną, gdyż Horan - dowiadując się, że jej nastoletnia córka jest ogromną fanką One Direction - zaproponował jej dwa bilety z wejściówką za kulisy.
Blondyn podziękował i ruszył do windy. Po kilku minutach dotarł pod drzwi pokoju numer 413, gdzie - jak podała mu recepcjonistka - zamieszkiwałaś.
Usłyszał twój śmiech, zza drzwi. To musi być ona! - uradował się w myślach. Nigdy nie zapomniał i nie mógłby zapomnieć Twojego melodyjnego śmiechu, niczym śpiewu skowronka.
Niall uśmiechnął się sam do siebie na jego dźwięk.
Chciał już zapukać, ale w tym samym momencie, zauważył, że drzwi, są lekko uchylone. Sam nie wiedział, czemu to zrobił, ale wyjrzał za uchylone drzwi i chwile potem tego pożałował.
Ból przeszył całe jego ciało w zawrotnym tempie, lecz nie był to fizyczny ból. On złagodniałby lub ulotniłby się po kilku sekundach. Ale ten, który miał w sercu bez przerwy narastał.
W jego głowie kłębiło się setki myśli, które natychmiastowo mnożyły się w tysiące, a potem miliony, choć żadna z nich nie była ani trochę pozytywna.
Fakt, zobaczył Cię. Ale zdecydowanie nie w sytuacji, jakiej oczekiwał. A już bardziej nie z osobą...
Sam nie mógł w to uwierzyć, ale widocznie nie był to jego koszmar, lecz najgorszy wymiar rzeczywistości, jaką mógł sobie kiedykolwiek wyobrazić.
W pomieszczeniu za drzwiami, obściskiwałaś się z niejakim Maxem Connorem*, który - z tego co wiedział Niall - kilka tygodni temu wydał swoją debiutancką płytę. I na początku trasy, zagrał chyba kilka razy zanim 1D wyszło na scenę.
Nastolatek wmawiał sobie, że to nie tak. Że musi być jakieś wyjaśnienie. Może po prostu się przytulaliście, jako przyjaciele...
Lecz gdy wargi twoje i Maxa się spotkały, chłopaka ogarnęła furia.
Trzasnął drzwiami, nie interesując się nawet tym, że mogliście to zauważyć. Że ktoś was podglądał.
Szybko wybiegł z hotelu nie chcąc dłużej na to patrząc. W holu minął się z kobietą, z którą wcześniej rozmawiał.
- I jak? - zawołała recepcjonistka, lecz on nie odpowiedział. Jedynie przyspieszył kroku.
Uniósł głowę ku górze. Na zewnątrz pojedyncze krople deszczu padały, jakby prosto na Nialla. W końcu lekka mżawka zamieniła się w ulewę, a chłopak miał wrażenie, że najwięcej deszczu kłębi się właśnie koło niego.
Niebo płakało wraz z nim.
Zorientowawszy się, iż w dłoni wciąż trzyma bukiet róż, rzucił je na chodnik. Niall szedł przed siebie nie zwracając już uwagi na deszcz, ani na nic innego. Po drodze, spotkało go kilkoro fanów, prosząc o zdjęcie, czy autograf, lecz ten odszedł jak gdyby nic, ignorując ich, co było kompletnie nie w jego stylu, ale nie potrafił zachować się inaczej.
Był niewyobrażalnie wściekły i zraniony... A nie chciał by to odbijało się na fanach 1D. Nie zasługiwali na to. Chciał się do nich odwrócić, przeprosić, porozmawiać i porobić sobie z nimi zdjęcia, ale nie potrafił.
Wyjął z kieszeni komórkę i po raz pierwszy od kilku tygodni wszedł na twittera. Wcześniej nie miał na to ani czasu, ani ochoty. Jednak teraz, pierwsze co rzuciło się mu w oczy to imię jego, Twoje i Maxa, w dosłownie każdym tweecie. Co z tego, że niemalże wszystkie to były hejty na Ciebie i Maxa?! To jedynie bolało go o wiele mocniej. Cisnął telefonem o mokrą nawierzchnię chodnika, który po chwili rozleciał się na dziesiątki maleńkich kawałeczków.
Jego policzki były całe mokre. Aczkolwiek nie potrafił określić, czy były to łzy, czy też jedynie krople deszczu.
Szedł przed siebie ponad godzinę, nawet nie zwracając uwagi w który kierunek podąża. Dlatego tak bardzo się zdziwił, gdy dotarł pod hotel, gdzie przez ten tydzień mieszkał cały zespół 1D.
Horan wszedł do środka.
Gdy dotarł do ich wspólnego apartamentu, chłopcy siedzieli w głównym pomieszczeniu, oglądając telewizję. Jednak żaden z nich nie wyglądał, tak, by interesował go lecący akurat telewizji mecz. Jedynie Louis lekko się uśmiechnął, gdy drużyna Angli zdobyła gola.
Każdy z nich zdawał być tak zachmurzony, jak dzisiejsze niebo.
Ale gdy Horan przekroczył próg, wszystkie cztery pary oczu spoczeły na nim. Ku zdziwieniu blondyna, wszyscy sprawiali wrażenie, że znają przyczynę jego melanchonii.
- Nialler... - odezwał się Liam - Przykro nam, naprawdę. Kiedyś nie wiedzieliśmy, że {T.I} jest taka...
- Zaraz! To wy wiedzieliście o tym wszystkim?!
Nikt nie odpowiedział.
- Pytałem kurwa, czy wiedzieliście! - krzyknął, choć odpowiedź była dla niego już oczywista.
Nie nawidził momentu, gdy wszyscy uważali go za dziecko i troszczyli się o niego, w negatywnym znaczeniu tego słowa. Po prostu myśleli, że "poważne" i "trudne" sprawy lepiej załatwiać bez niego, lub po prostu je przed nim utajać.
Wszedł do swojej sypialni, trzaskając za sobą drzwiami z taką siłą, że te prawie wypadły z zawiasów.
Rzucił się na łóżko, nie zwracając nawet uwagi na to, że jest przemoczony od stóp do głowy, ani, że z tego samego powodu cały się trzęsie.
Zamknął oczy, chcąc jedynie uwierzyć, że to tylko sen. Choć i tak żadna cząsteczka jego duszy, czy sumienia w to nie uwierzy...
* postać w pełni wymyślona przez autorkę imagina.
Chłopcy z zespołu nie byli zadowoleni, że Niall był tak podekscytowany spotkaniem z Tobą. Jednak gdy on dopytywał się ich o co chodzi, ci zaś nagle zmieniali temat.
- Jesteś pewien, że chcesz się z nią spotkać, Horan? - upewnił się chyba po raz setny Harry - Ostatni raz pisałeś z nią 4 tygodnie temu. Skąd wiesz, że nadal tu jest?
- Wiem to, jasne?! Gdyby stąd wyjechała, napisałaby a poz...
- Powinieneś dać sobie z nią spokój... - marudził Zayn, przyrywając mu jednocześnie w połowie zdania - przez te 3 miesiące poznałeś tyle genialnych dziewczyn... Amy, Demi. Pamiętasz? A ty nic, tylko i tak wciąż paplasz o {T.I}
Blondyn zacisnął pięść i silnie zagryzł wargę. Nie chciał kolejnej kłótni. Na nic by się ona nie zdała, bo ani on, ani chłopcy nie zmienią, na ten temat zdania.
- Może się pan zatrzymać? - zwrócił się do szofera, a gdy ten zjechał czarną limuzyną na pobocze, wyszedł z auta.
- Potatoo... Daj spokój! - zawołał Harry, ale on nie słuchał.
Zamknął drzwi, lecz zanim to nastąpiło, z wnętrza samochodu usłyszał podniesioną wymianę zdań przyjaciół.
- Widzisz co narobiłeś?!
- Genialnie!!
- Musiałeś znów mu przypominać?! Teraz na pewno dowie się o...
O czym? - spytał sam siebie w myślach, lecz nie dane mu było uzyskać odpowiedź na swoje pytanie, gdyż limuzyna już odjechała.
Chłopak wzruszył ramionami, uznając, że cokolwiek by to nie było, prawdę pozna wcześniej czy później. Ruszył więc przed siebie. Ujrzawszy nieopodal kwiaciarnię wszedł do środka i zakupił bukiet róż o kolorze dojrzałej brzoskwini, który tak uwielbiałaś. Przy okazji dowiedział się, gdzie znajduję się hotel w którym pomieszkiwałaś na czas, twojej pracy w owym mieście. A usłyszawszy, iż znajduje się on zaledwie kilka przecznic dalej niezwłocznie ruszył w jego kierunku. Po kilkunastu minutach był już na miejscu.

Spytał, lecz początkowo nie uzyskał odpowiedzi. Kobieta zdawała się być nie ugięta. Po jakimś czasie jednak dała za wygraną, gdyż Horan - dowiadując się, że jej nastoletnia córka jest ogromną fanką One Direction - zaproponował jej dwa bilety z wejściówką za kulisy.
Blondyn podziękował i ruszył do windy. Po kilku minutach dotarł pod drzwi pokoju numer 413, gdzie - jak podała mu recepcjonistka - zamieszkiwałaś.
Usłyszał twój śmiech, zza drzwi. To musi być ona! - uradował się w myślach. Nigdy nie zapomniał i nie mógłby zapomnieć Twojego melodyjnego śmiechu, niczym śpiewu skowronka.
Niall uśmiechnął się sam do siebie na jego dźwięk.
Chciał już zapukać, ale w tym samym momencie, zauważył, że drzwi, są lekko uchylone. Sam nie wiedział, czemu to zrobił, ale wyjrzał za uchylone drzwi i chwile potem tego pożałował.
Ból przeszył całe jego ciało w zawrotnym tempie, lecz nie był to fizyczny ból. On złagodniałby lub ulotniłby się po kilku sekundach. Ale ten, który miał w sercu bez przerwy narastał.
W jego głowie kłębiło się setki myśli, które natychmiastowo mnożyły się w tysiące, a potem miliony, choć żadna z nich nie była ani trochę pozytywna.
Fakt, zobaczył Cię. Ale zdecydowanie nie w sytuacji, jakiej oczekiwał. A już bardziej nie z osobą...
Sam nie mógł w to uwierzyć, ale widocznie nie był to jego koszmar, lecz najgorszy wymiar rzeczywistości, jaką mógł sobie kiedykolwiek wyobrazić.
W pomieszczeniu za drzwiami, obściskiwałaś się z niejakim Maxem Connorem*, który - z tego co wiedział Niall - kilka tygodni temu wydał swoją debiutancką płytę. I na początku trasy, zagrał chyba kilka razy zanim 1D wyszło na scenę.
Nastolatek wmawiał sobie, że to nie tak. Że musi być jakieś wyjaśnienie. Może po prostu się przytulaliście, jako przyjaciele...
Lecz gdy wargi twoje i Maxa się spotkały, chłopaka ogarnęła furia.
Trzasnął drzwiami, nie interesując się nawet tym, że mogliście to zauważyć. Że ktoś was podglądał.
Szybko wybiegł z hotelu nie chcąc dłużej na to patrząc. W holu minął się z kobietą, z którą wcześniej rozmawiał.
- I jak? - zawołała recepcjonistka, lecz on nie odpowiedział. Jedynie przyspieszył kroku.
Uniósł głowę ku górze. Na zewnątrz pojedyncze krople deszczu padały, jakby prosto na Nialla. W końcu lekka mżawka zamieniła się w ulewę, a chłopak miał wrażenie, że najwięcej deszczu kłębi się właśnie koło niego.
Niebo płakało wraz z nim.
Zorientowawszy się, iż w dłoni wciąż trzyma bukiet róż, rzucił je na chodnik. Niall szedł przed siebie nie zwracając już uwagi na deszcz, ani na nic innego. Po drodze, spotkało go kilkoro fanów, prosząc o zdjęcie, czy autograf, lecz ten odszedł jak gdyby nic, ignorując ich, co było kompletnie nie w jego stylu, ale nie potrafił zachować się inaczej.
Był niewyobrażalnie wściekły i zraniony... A nie chciał by to odbijało się na fanach 1D. Nie zasługiwali na to. Chciał się do nich odwrócić, przeprosić, porozmawiać i porobić sobie z nimi zdjęcia, ale nie potrafił.
Wyjął z kieszeni komórkę i po raz pierwszy od kilku tygodni wszedł na twittera. Wcześniej nie miał na to ani czasu, ani ochoty. Jednak teraz, pierwsze co rzuciło się mu w oczy to imię jego, Twoje i Maxa, w dosłownie każdym tweecie. Co z tego, że niemalże wszystkie to były hejty na Ciebie i Maxa?! To jedynie bolało go o wiele mocniej. Cisnął telefonem o mokrą nawierzchnię chodnika, który po chwili rozleciał się na dziesiątki maleńkich kawałeczków.
Jego policzki były całe mokre. Aczkolwiek nie potrafił określić, czy były to łzy, czy też jedynie krople deszczu.
Szedł przed siebie ponad godzinę, nawet nie zwracając uwagi w który kierunek podąża. Dlatego tak bardzo się zdziwił, gdy dotarł pod hotel, gdzie przez ten tydzień mieszkał cały zespół 1D.
Horan wszedł do środka.

Każdy z nich zdawał być tak zachmurzony, jak dzisiejsze niebo.
Ale gdy Horan przekroczył próg, wszystkie cztery pary oczu spoczeły na nim. Ku zdziwieniu blondyna, wszyscy sprawiali wrażenie, że znają przyczynę jego melanchonii.
- Nialler... - odezwał się Liam - Przykro nam, naprawdę. Kiedyś nie wiedzieliśmy, że {T.I} jest taka...
- Zaraz! To wy wiedzieliście o tym wszystkim?!
Nikt nie odpowiedział.
- Pytałem kurwa, czy wiedzieliście! - krzyknął, choć odpowiedź była dla niego już oczywista.
Nie nawidził momentu, gdy wszyscy uważali go za dziecko i troszczyli się o niego, w negatywnym znaczeniu tego słowa. Po prostu myśleli, że "poważne" i "trudne" sprawy lepiej załatwiać bez niego, lub po prostu je przed nim utajać.
Wszedł do swojej sypialni, trzaskając za sobą drzwiami z taką siłą, że te prawie wypadły z zawiasów.
Rzucił się na łóżko, nie zwracając nawet uwagi na to, że jest przemoczony od stóp do głowy, ani, że z tego samego powodu cały się trzęsie.
Zamknął oczy, chcąc jedynie uwierzyć, że to tylko sen. Choć i tak żadna cząsteczka jego duszy, czy sumienia w to nie uwierzy...
* postać w pełni wymyślona przez autorkę imagina.
Ooo... biedny Niall ;c Ale skoro mówisz, ze to dopiero pierwsza część... to ciekawe co się zdarzy później! :D Nie mogę się doczekać! ;) @Tina_Nandos
OdpowiedzUsuńJejku , bardzo fajnie wyszło :)mam nadzieję że druga część ukarze się już niedługo :* @DominicaBartosi
OdpowiedzUsuńZaczyna się wspaniale ! <3 Czekam na następną część z niecierpliwością !@WeronikaGryka
OdpowiedzUsuńAwww! Dodawaj szybko następną bo nie mogę się doczekać *.*
OdpowiedzUsuń@Malvisskaa
JUŻ MASZ 5 KOMENTARZY! DAWAJ NASTĘPNE! - OLA
OdpowiedzUsuńJeju , jaki cudowny * __ * Dodawaj jak najszybciej następny . !
OdpowiedzUsuńI tak przy okazji Wesołych Świąt , spełnienia marzeń i dużo weny życzę . xxx
@Weroniika_S
Biedactwo świetny imagin
OdpowiedzUsuńBiedny blondynek ;c ale i tak świetny ;p
OdpowiedzUsuń