Kolejny imagin...? Jak zwykle proszę o 10 komentarzy, to raczej nie jest za wiele, ale mam wtedy pewność, że ktoś to wogóle czyta. :)
Ps. W sumie to miało inaczej się zakończyć, ale udzielił mi się świąteczny nastrój i nie mogłam wymyślić nic innego, bo wyszedł by jeszcze gorszy chłam niż jest teraz (chociaż i tak jak na mój gust, nie jest za fajny...).
***
Gdy Niall się obudził był już ranek. Pierwszym co doszło do jego uszu była pobudzona rozmowa, kilku osób w salonie. Zaciekawiony, szybko zeskoczył z łóżka, przebrał się i wszedł do pokoju obok, gdzie zobaczył chłopców wraz z managerem. Już stojąc w drzwiach, wszystkie zebrane tam osoby wzrok zwróciły ku niemu, z dziwnym dla niego współczuciem, lecz on jedynie parsknął śmiechem.
Miał się już odezwać i skrytykować ich za takowe zachowanie, kiedy nagle głos zabrał manager.
- Niall, jesteś... to Brad - wskazał na mężczyznę za nim. Niall nawet go wcześniej nie widział. I nie zauważyłby gdyby manager nie raczył mu go przedstawić. - jest managerem Maxa Connora i prywatnie moim bratem. Rozmawialiśmy właśnie o nagraniu singla One Direction z Maxem.
- Mówiliśmy my, że to nie jest dobry pomysł - odezwał się Liam, który jak zwykle grał rolę troskliwego tatusia.
- To genialny pomysł! - ożywił się Niall. Członkowie zespołu spojrzeli na niego zdziwieni - Chłopak jest nowy w show biznesie. Zresztą, my również. Jego fani mogą usłyszeć o nas, a nasi o nim.
- Ale ta sprawa z {T.I}...
- To sprawy prywatne, których nie miesza się z pracą.
- Świetnie! - Manager klasnął w dłonie zadowolony - wygląda na to, że teraz jesteśmy wszyscy zgodni co do tego. Teraz wypocznijcie, a po południu jedziemy do studia.
- Tak szybko? - zdziwił się Lou.
- Piosenka jest już gotowa, pogadamy tylko z Maxem o tym i po sprawie. A! Prawie bym zapomniał - wyjął ze swojej teczki kilka kartek i dał każdemu z nas po jednej. Był to tekst piosenki, którą mieli zaśpiewać razem z młodym wokalistą.
Horan uważnie przestudiował jego treść.
- Chyba sobie kpisz!
- Coś nie tak? - mężczyzna spojrzał na niego.
- To o trójkącie, w którym dziewczyna pod nieobecność swojego chłopaka, zakochuje się w innym...
- Sam powiedziałeś, że nie chcesz łączyć prywatności ze swoją pracą - Manager wraz ze swym bratem ruszyli w kierunku drzwi, nawet nie zamierzając dyskutować na ten temat z Horanem - Do zobaczenia, chłopcy! Samochód przyjedzie po was o 16.
I wyszedł.
Niall odwrócił się na pięcie i ruszył przed sypialnie, prosto do łazienki, gdzie wziął chłodny prysznic, który to, pomógł mu zmyć wspomnienia dnia wczorajszego. Po ok. 15 minutach wyszedł odświeżony. Wreszcie mógł myśleć trzeźwo.
- Wybierasz się gdzieś? - zawołał Hazza, widząc jak ten ubiera na siebie kurtkę. Lecz ten nie odpowiedział, tylko bez żadnego słowa wyszedł z apartamentu.
Zdawał sobie sprawę, że przez ten ich konflikt, z zespołem zaczyna dziać się coś niepokojącego. Oddalał się od nich. Czuł to, równie silnie co pozostali chłopcy, lecz tylko on mógł to w jakikolwiek sposób uratować. Mimo to i tak nie próbował. Sam nie wiedział czemu, ale... przestało to robić na nim wrażenie.
Wyszedł z hotelu zastanawiając się, dokąd teraz mógłby się udać.
Pierwszym jego pomysłem było centrum handlowe, wypełnione po brzegi nie tylko sklepami, ale i fast foodami, czy restauracjami. Chciał się najeść, byle tylko pustkę w jego sercu coś wypełniło, nawet choćby miałoby to być jedzenie. To też postanowił zrealizować swój pomysł i ruszył tam, gdzie zamierzał.
Po kilkunastu minutach drogi wszedł do środka. W sumie, to każda galeria była dla niego prawie, że taka sama. W każdej było dosłownie to samo. Te same sklepy, restauracje...
Ruchomymi schodami ruszył na pierwsze piętro gdzie znajdowało się jego ukochane Nandos.
Chłopak uśmiechnął się niby sam do siebie, zadowolony z tego, że nawet po drugiej stronie świata znajdzie swoją ulubioną restaurację.
Szedł przed siebie. W centrum było jeszcze mało osób. Żadnego natłoku, burzliwych fanów, czy fotografów... Zresztą, to nic dziwnego. Był zaledwie poranek, a właściciele poszczególnych placówek, dopiero co je otwierali.
Uniósł głowę, starając się określić, jak mniej więcej trafić do ulubionej restauracji, jednak jego oczom ukazało się co innego.
Jego serce się zacisnęło, gdy zobaczył... tak, Ciebie. Zagapiłaś się w ekran komórki i nawet go nie widziałaś.
Byłaś ostatnią, lecz za razem pierwszą osobą, którą chciałby dzisiaj zobaczyć. Nie chciał mieć z tobą już nic wspólnego, choć z drugiej strony jakaś mała cząsteczka ukryta głęboko w jego sercu, mówiła, że wasza rozmowa może naprawić wszystko i dać mu odpowiedzi na te liczne pytania kłębiące się w jego głowie.
- {T.I}... Cześć - szepnął cicho, gdy odległość między wami liczyła sobie, zaledwie metr.
Uniosłaś wzrok, a ujrzawszy Nialla lekko się zmieszałaś. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć.
Patrzyliście się sobie w oczy przez dobre parę minut. Dla innych pewnie byłoby to zbyt krępujące lub przede wszystkim... dziwne. Ale nie dla was.
Twoje tęczówki wyglądały, jakby chciały coś przekazać Horanowi, lecz coś je powstrzymywało. Niall czuł się jak dawniej. Byliście bratnimi, idealnie współgrającymi ze sobą duszami. Nie musieliście zbyt często używać słów przebywając ze sobą, jak gdyby rozmawialibyście ze sobą w myślach.
Smutne, kiedyś na powitanie rzuciłabyś się na niego, a on z namiętnością całowałby twoje wargi. Teraz zaś nie miałaś nawet odwagi na przytulenie się do niego. Jedynie pomachałaś mu nieśmiało.
- Dawno się nie widzieliśmy... - zaczęłaś, ale równie szybko skończyłaś, gdyż twoja wypowiedź aż przesiąkała sztucznością.
- {T.I} Możesz mi coś wyjaśnić? Albo wiesz... powiedz mi po prostu czy kiedykolwiek coś do mnie czułaś. Bo jeśli tak, to sądzę, że należą mi się jakieś wyjaśnienia.
Czułaś jak łzy napływają ci do oczu. Niall zauważył to.
Zmarszczył lekko czoło, zastanawiając się, co mogło doprowadzić cię do takiego stanu. Chciał cię przytulić, przeprosić, że doprowadził do takiego stanu, ale to chyba było raczej nie adekwatne do sytuacji, w której właśnie się znaleźliście.
Rozchyliłaś wargi, chcąc już coś powiedzieć, ale w tym samym momencie, wokół was pojawiło się dziesiątki reporterów wołających wasze imiona.
Wierzchem dłoni otarłaś pojedynczą łzę na twoim policzku.
- Przepraszam, Niall - szepnęłaś i odeszłaś jakby nigdy nic.
Horan uniósł brwi zdziwiony, ale nie chcąc robić scen przy paparazzi również odszedł, tyle, że w przeciwnym kierunku.
***
Po kilku godzinach najedzony Niall wrócił do hotelu, gdzie pozostali szykowali się już do wyjścia. Razem wsiedli do limuzyny. Chłopcy jak zawsze żartowali i rozmawiali. Louis jak zwykle próbował powiedzieć coś inteligentnego, choć nie specjalnie mu to wychodziło. Ogólnie rzecz biorąc, nie byli już tak zachmurzeni jak wczoraj.
Blondyn włożył słuchawki do uszu, a wzrok wbił w widoki za oknem.
- Nialler... jesteś wściekły? - zawołał Hazza ciągnąc za kabel od słuchawek, przez co te wyleciały z uszu chłopaka.
- Tak, ale nie na {T.I}, tylko na was!
- Na nas?!
- Wiedzieliście o wszystkim, ale mimo to mi nie powiedzieliście - odwrócił się w ich stronę patrząc na każdego z nich z osobna. - Pytałem się was o co chodzi gdy mówiliście, że powinienem o niej zapomnieć, ale i tak nigdy nie chcieliście mi powiedzieć prawdy.
- Nie chcieliśmy cię martwić, ale przepraszamy, no... - Lou zaskomlał niczym mały piesek - robiliśmy to dla twojego dobra, ale teraz wychodzi na to, że wszystko spieprzyliśmy.. A w ramach przeprosin zabieramy cię wieczorem na pizzę, hm?
Niall przygryzł wargę. Mimo wszystko, nie mógł być zły na nich całe wieki. W dodatku pomysł z darmową pizzą nie był zły. Mimowolnie uśmiechnął się do nich, a oni odwzajemnili uśmiechy z ulgą wypisaną na twarzach.
Wysiedli z auta, jako że znaleźli się już pod studiem, po czym całą piątką weszli do studia, gdzie byli już manager z bratem i Max. Chłopcy zapoznali się z nim, porozmawiali z nim kilka minut, chcąc przełamać pierwsze lody. Okazało się, że Max nie jest taki zły, za jakiego Niall go wcześniej uważał. Ale i tak nie mógł sam przed sobą się przyznać, że jednak go lubi.
W końcu zaczęli nagrywać. Niall nie był przekonany co do tekstu, zwłaszcza, że najważniejsze partie śpiewał on i Max. Zupełnie jakby nie był to zbieg okoliczności, a coś w pełni ustawionego.
- Co się znów stało, Niall? - spytał manager, zauważywszy dziwne zachowanie u blondyna, wchodząc do kabiny, gdzie ci śpiewali.
- Dlaczego ja muszę śpiewać większość solówek w tej piosence? Nie może zrobić tego Harry albo Liam, tak jak zawsze?
- Ostatnio rozmawialiśmy o tym. Mówiliście, że chcecie, by wszyscy mieli po mniej więcej tyle samo solówek, więc tak jest. W następnych piosenkach, to oni dostaną więcej tekstu.
- Ale dlaczego ja mam w tej piosence?
Manager wzruszył ramionami.
- Twój głos najlepiej będzie współbrzmiał z tą linią melodyjną. No dobra, chłopcy, 10 minut przerwy - ogłosił i wrócił na swoje miejsce.
Wszyscy wyszli z kabiny. Horan podszedł do stolika, po butelkę z wodą. Chwilę potem Max pojawił się tuż obok niego.
- Hej koleś... mógłbyś mi powiedzieć, czy zrobiłem ci coś złego czy jak. Mam jakieś wrażenie, że nie specjalnie za mną przepadasz...
Niall spojrzał na niego, nieco zdziwiony.
- To chyba normalne, że nie lubię kogoś, kto odbił mi dziewczynę.
Max prawie zakrztusił się wodą.
- Bawi cię to?
- {T.I} to nie jest moja dziewczyna, ani nic z tych rzeczy. Jedynie się przyjaźnimy. Te całe "scenki" są tylko dla rozgłosu i dzieją się wyłącznie przed kamerami czy jakimiś świadkami. Mój manager i wasz ponoć to wymyślili. Niby miało to pomóc nam wszystkim. Powiedzieli też, że wiecie o tym i godzicie się na to, więc ja również się zgodziłem. Sorry, stary, nie wiedziałem...
Minęła dobra minuta zanim wszystko dotarło do Horana. Zamrugał kilka razy i w pośpiechu ubrał na siebie swoją bluzę.
- Ej, gdzie idziesz?!
- Powiedz im, że niedługo wrócę - rzucił na odchodne i szybkim krokiem wyszedł z budynku.
Uśmiechnął się, widząc, iż limuzyna wciąż stoi na podjedźcie. Wsiadł do środka i polecił kierowcy jechać pod hotel w którym mieszkałaś.
Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, ale o wiele łatwiej było przyjąć mu to do wiadomości, niż, że mogłabyś go z kimś zdradzić.
Gdy tylko limuzyna się zatrzymała, wybiegł z niej, jak oparzony i pobiegł do hotelu.
W recepcji zastał tą kobietę co ostatnio, gdy tu był. Skinął głową na powitanie, w jej stronę i ruszył do windy, a gdy ta wjechała na odpowiednie piętro i jej drzwi się otworzyły, już miał wyjść, kiedy weszłaś do środka.
Cała zapłakana, wciągnęłaś za sobą walizkę, mimo to, dla niego i tak wyglądałaś równie uroczo i idealnie, jak zawsze.
Chłopak przyjrzał ci się z czułością. Wybrałaś odpowiedni guzik w windzie. Przez cisnące ci się na oczy łzy nie zorientowałaś się, że tuż obok stoi Niall.
- Wyjeżdżasz?
Usłyszałaś znajomy głos, odwróciłaś się , zdziwiona jego obecnością tu.
- Wracam do Londynu - odpowiedziałaś krótko.
- Wiem o wszystkim. Max mi powiedział. Wytłumacz mi tylko dlaczego się na to zgodziłaś.
Milczałaś zaledwie kilka sekund, lecz dla niego trwały one jak wiecznie ciągnące się godziny. W końcu odwróciłaś się do niego tak, że staliście sobie na przeciw, uniosłaś lekko wzrok by móc spojrzeć w jego oczy.
- Nate, mój brat zachorował. Wykryto u niego białaczkę... Nie mieliśmy za wiele pieniędzy, a tylko w ten sposób mogłam zarobić na jego leczenie. Niall - tu zwróciłaś się bezpośrednio do niego - wiem, że cię zraniłam tym całym przedstawieniem, ale kiedy wyjechałeś Nate był jedyną osobą jaka mi pozostała. Nie mogłam go stracić. Ale gdy dziś cię zobaczyłam... Po prostu nie mogłam dłużej udawać, dlatego chciałam wyjechać.
Winda się zatrzymała a jej drzwi się otworzyły. Złapałaś za swoją walizkę i już zamierzałaś wyjść, kiedy nagle chłopak złapał cię za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Mogłaś mi napisać co się dzieję, zapłaciłbym za leczenie. Ale nie winię cię, a to dlatego, że cholernie cię kocham i za nic nie mogę przestać. - Niall spojrzał na ciebie z nieopisaną miłością.
Łzy znów zaczęły napływać do twoich oczu. Tym razem nie było to spowodowane smutkiem, a radością, która to, ogarnęła cię w tejże chwili.
Wtuliłaś się w ramiona chłopaka, a on szybko cię objął, jednocześnie przyciągając do siebie.
- Zrobię dla ciebie wszystko {T.I}, ale proszę, przestań już płakać, bo czuję się okropnie, że nie mogę cię przed tym powstrzymać - szepnął, co było przyczyną na pojawienie się na twojej twarzy delikatnego uśmiechu.
***
Po jakimś czasie Niall wrócił do studia. Tym razem, w twoim towarzystwie.
Wszyscy wciąż tam byli, a widząc waszą dwójkę trzymającą się za ręce ucieszyli się. Widocznie Max zdążył już wtajemniczy we wszystko pozostałych członków One Direction.
Blondyn widząc zdenerwowanie managera prychnął śmiechem. To raczej on powinien być wściekły, - za sabotaż, który ten mu urządził - a starszy o kilkanaście lat mężczyzna nie miał co do tego prawa.
Cała piątka przyjaciół jednogłośnie stwierdziła, że gdy tylko kontrakt z obecnym managerem się zakończy, nie zamierzają go przedłużyć, zamiast tego znajdą, kogoś innego na ową posadę. Kogoś, kto sprawi, że wszystko będzie tak jak być powinno. A fani będą kochali ich za muzykę, a nie za setki skandali, które ich otaczały...